niedziela, 20 listopada 2011

Niknienie.


 Zniknęłam na pewien czas, ale wracam i wiem już po co. Szukałam czegoś, co pozwoli mi wyrazić siebie i to co czuję, a odkryłam że mam to pod nosem. Inni niech mówią, że filcowanie jest głupie, dziecinne, śmieszne...że nie da się przeskoczyć pewnych form, wyjść ze schematów. Ja chcę udowodnić, że filcowanie to sztuka, taka sama jak każda inna, że pozwala oddać część siebie innym. Chcę filcować mniej, ale za to bardziej... 

Dziś tak skromnie i w nawiązaniu do poprzedniego posta, "nieforemna w formie" broszka:





poniedziałek, 28 marca 2011

bomba kolorów!

Uwielbiam takie groźne połączenia kolorów, mieszankę mocnych i soczystych barw, które na pierwszy rzut oka gryzą się ze sobą. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że moje trzy ulubione kolory to kobalt, pomarańcz i róż... najchętniej zestawione razem (jak to czytam, to aż sama się sobie dziwię).
Stawiam na kolor! 

A tu przedstawiam kolejny "Kudłaty" naszyjnik (na wzór tego), ale bardziej odważny i mniej poukładany. Do kompletu powstała jeszcze kudłata bransoletka oraz eksperymentalna broszka:)




 


Broszka jest połączeniem kilku pasm różnokolorowej czesanki, włókna rozrzuciłam byle jak, a potem filcowałam. Efekt dziwny, ale zadowalający:


wtorek, 8 marca 2011

Roz-czarowanie.

Czyżby robiło się coraz cieplej? 
Filcowa posuch może wreszcie się zakończy, a tymczasem naszyjnik dedykowany nadchodzącej Pani Wiośnie. 







środa, 16 lutego 2011

Plątańce.

Wszędzie powtarzają by włókna czesanki układać równo, cienkimi warstwami, daszkowato… tak porządnie i przykładnie. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać co jeśli zburzy się ten porządek ?
Najpierw wzięłam przypadkowe kawałki czesanki i układałam pasmami byle jak. Wyszło ciekawie, ale to nie było to… Dopiero zachomikowane gdzieś pudełko z wełną lekko gręplowaną zaspokoiło mój apetyt na nowości. Ułożone byle gdzie plątaniny włóczki, jedwab i wełniane loki chyba przypadły mi do gustu. Chyba...

 Jeszcze nieskończony szal:




Kilka próbek:


sobota, 8 stycznia 2011

metkowane!


Zatraciłam się w tym lenistwie blogowym, ale już biorę się w garść!
Nowe metki na nowy rok, nieskomplikowane i mało twórcze, ale owieczka nadrabia. W ramach postanowień noworocznych doszłam do wniosku, że muszę się zapisać na warsztaty filcowania, powiew świeżości jest mi teraz niezbędny!!! Oprócz tego to wpadłam w komputerową manie szukania nowych tkanin, kokonów, włókien różnego typu i wszystkiego co się da wfilcować (chyba nie ma takiego słowa) i boje się finansowych skutków tych moich poszukiwań ;).
A tu kilka ostatnich prac:





sobota, 20 listopada 2010

niewdzięczna.

Bohaterka dzisiejszych zdjęć, spaliła się ze wstydu i nie chciała wystąpić przed kamerami. Nie pasowało jej światło, tło i modelka. Raz bladła, a raz ciemniała i wcale nie chciała się dać. Niewdzięczna!


Niewdzięczną pokarałam niewdzięcznymi zdjęciami, na której prawie jej nie widać, niech ma za swoje...

 



Kompletuje właśnie armie czesanki i już niebawem spora dawka filcudaków. Tylko światła mi trzeba więcej!

wtorek, 9 listopada 2010

Color blind.


   Gdy przychodzi pomysł, lubię mieć gotowe materiały i tylko komponować, jestem zbyt niecierpliwa by długo czekać na efekty. Stąd posiadam nagromadzone już dwie siaty kulek, tylko pomysłów jakoś ostatnio brak! Może dlatego, że pomału przestawiam się na nowy tryb życia, gdzie światło słoneczne zastępuje biurowa lampa...
Będzie dobrze! :)