Ach... ciągle mi siedzi w głowie, uwielbiam koronki delikatne, kwiatowe, jasne i cienkie. Ciągle szukam jakiejś ciekawej koszulki z koronki lub nawet czegokolwiek ... byle nie obrusów czy firanek :)
Ale póki co zadowolę się zabawą w ufilcowanie koronki w co się da. Tą broszkę zrobiłam późno w nocy, tak strasznie chciałam czymś złamać tą ciężką i trochę brutalną kolorystykę, ale przy tym nie zgubić pomysłu i wtedy własnie ona mnie poratowała... koronka! Mam jeszcze w głowie parę pomysłów jak ją wykorzystać, a na razie idę gdzieś szukać koronkowych jasnych legginsów :)
Jeszcze 20 dni i będę mogła je śmiało nosić, przeprowadzka do Alicante zbliża się wielkimi krokami.
piękna ta broszka z koronką :) ja jeszcze nie posiadam tego stopnia wtajemniczenia, żeby takie czary umieć zrobić ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Czarny zdecydowanie number one! Ale te fioletowe kwiatuszki też sympatyczne.
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny:) Już nie wiedziałam czy ten zachwyt to produkt mojej podświadomości czy rzeczywiście to ładnie wygląda z tą koronką.
OdpowiedzUsuń