Wyszły ciekawie i inaczej czyli kłaki i fasolki z tajemniczej krainy pralinek (czytaj: czesanka trochę maltretowana w pralce). I tak oto powstały kolorowe nie kulki, nie prostokąty i nawet nie owale tylko właśnie fasolki. Kłaków jeszcze nie uwieczniłam, a fasolki zebrałam tak:
i pobiłam w ten sposób swój własny rekord długości... bo korale mają 2,90 m
świetny pomysł:D genialne;D i taki pozytywne:)
OdpowiedzUsuńŚwietne fasolki:) Z pralki wychodzą też ładne kule, ale dokładam dwie piłki do tenisa i program 60 stopni z wirowaniem:)Wolę jednak tradycyjne kulkowanie ręczne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń