Seria badylaków... czyli moje skryte fantazje na temat powrotu wiosny... albo nawet lata:) Wyszły ciekawie, niektóre skromne i delikatne inne trochę zaskakujące. Najciekawsze było połączenie ultramaryny z różem i wyszło o dziwo bardzo fajnie.Wszystko jakby utrzymane w tej samej konwencji: kwiat+badyl, ale próbowałam różnych form. Próbowałam … bo aż wstyd się przyznać nie robiłam wcześniej kwiatów z łodyżką.
Potrójne, świetne do marynarku - choć równie dobrze wyglądają na włosach muszę tylko wymyślić jak przytwierdzić je do opaski:
I jeszcze last but not least super cotton candy u Twórczuli:
Śliczne te potrójne, z kąd inspiracja? No i ten żółty-boski!
OdpowiedzUsuńDziękuje:)
OdpowiedzUsuńWypadało by teraz napisać, że to inspiracja z natury...
ale raczej z przypadku :) Czasem mi się rodzą takie wizje w głowie same z siebie.