sobota, 24 października 2009

8g jedwabiu.

Trochę spóźniony wpis bo jedwab mam już od paru dni, ale w sumie nie spodziewałam się że praca z jedwabiem będzie taka ciężka. Może to dopiero początek przygody z jedwabiem więc na wszelki wypadek kupiłam już więcej;) A na razie parę zdjęć z mojej jedwabno-filcowej nocy (tak zgadza się wpadłam w taki cug że filcowałam do 3 nad ranem).



z bliska widać jedwabne włókna:


I jeszcze połączenie pastylek z odrobiną fioletowych kulek:




czwartek, 15 października 2009

fioletowe pastylki na wszystko.


Tak długo marzyły mi się takie pastylki!
Te pochodzą z rozbiórki koralików kupionych dziś w sklepie indyjskim (taki pożytek z deszczu, że kapało mi na głowę gdy przemierzałam Szlak w poszukiwaniu pasmanterii i wstąpiłam pooglądać biżuterię prosto z Chin). Nie wiem jeszcze do czego je użyje, ale aż miło się na nie patrzy. W najgorszym wypadku trafią do mojego must have – czyli zbioru rzeczy które musisz mieć, ale wiesz że nigdy ich nie użyjesz – mam tam już żółte legginsy, różowe rękawiczki bez palców i jeszcze parę innych drobiazgów kupionych jako lekarstwo na złe samopoczucie ;)

środa, 14 października 2009

Święto pierwszego śniegu.

A to jest dzień, w którym postanowiłam zrobić coś z tym co już założyłam:) Zawsze chciałam wszystkim opowiedzieć o tym co robię i co lubię najbardziej, ale nigdy się jakoś nie składało bo za ciepło, bo za zimno, bo woda za mokra... i na wszystko zawsze był czas tylko nie na to. I pewno ta sielanka trwała by nadal gdyby nie fakt, że moja najukochańsza Lama wyjechała, a co gorsze dziś spadł śnieg. Więc jedyne co mi pozostało (mi stworzeniu „nie-zimno-lubnemu”) to ubrać skarpetki z frotki, ulokować się pod kaloryferem i znaleźć sobie jakieś zajęcie ;)
Sama jestem ciekawa co z tego wyjdzie!