Zniknęłam na pewien czas, ale wracam i wiem już po co. Szukałam czegoś, co pozwoli mi wyrazić siebie i to co czuję, a odkryłam że mam to pod nosem. Inni niech mówią, że filcowanie jest głupie, dziecinne, śmieszne...że nie da się przeskoczyć pewnych form, wyjść ze schematów. Ja chcę udowodnić, że filcowanie to sztuka, taka sama jak każda inna, że pozwala oddać część siebie innym. Chcę filcować mniej, ale za to bardziej...
Dziś tak skromnie i w nawiązaniu do poprzedniego posta, "nieforemna w formie" broszka: